Wiele mówi się o zdrowotnych efektach spacerów, biegania, pływania czy kolarstwa. Tymczasem w Polsce popularność zdobywa dyscyplina w dużym stopniu do niedawna ignorowana – golf. Według Polskiego Związku Golfa już 20 tys. osób posiada zieloną kartę PZG – dokument, który potwierdza zdobyte umiejętności i uprawnia do gry na polach golfowych w całej Polsce.
Autorzy dokumentu zatytułowanego „International Consensus on Golf and Health” ( z ang. “Międzynarodowy Konsensus Odnośnie Golfa i Zdrowia) przeanalizowali prawie 350 opracowań naukowych na temat tej dyscypliny sportowej i jej wpływu na organizm.
Golf wydłuża życie, poprawia sen
Na podstawie wyników stwierdzili, że gra w golfa przyczynia się do wydłużenia życia, redukuje zagrożenie chorobami serca i udarem, pomaga w zachowaniu zdrowia psychicznego, a starszym osobom pozwala usprawnić zmysł równowagi i poprawić siłę.
Co istotne, to jeden z tych sportów, które są korzystne nawet dla osób z ograniczeniami sprawności.
Takie korzystne działanie tego sportu ma zdaniem ekspertów kilka źródeł. Golfiści spędzają dużo czasu świeżym powietrzu, w otoczeniu przyrody, oddając się aerobowej aktywności o umiarkowanym natężeniu.
Golf może mieć też związek z poprawą snu. Donoszą o tym naukowcy z University of Pennsylvania. Badacze przeanalizowali dane na temat ponad 400 tys. dorosłych osób i relacje między jakością snu a różnego typu aktywnościami – aerobikiem, kalisteniką, jazdą rowerem, pracą w ogrodzie i w domu, bieganiem, ćwiczeniami na siłowni, jogą, pilates oraz golfem.
Porównali je do zwykłych spacerów. Jak się okazało, wszystkie te aktywności wypadły korzystniej niż samo chodzenie. Raczej nie dziwi, że pracom domowym czy związanym z opieką nad dziećmi (siłą rzeczy to także aktywność fizyczna) towarzyszyło jednak więcej kłopotów ze snem.
Jak grać w golfa jeszcze zdrowiej
Po pierwsze warto zrezygnować z wózka i po polu przemieszczać się piechotą. Aby odnieść korzyści zdrowotne, dobrze jest grać min. przez 150 minut tygodniowo, a jeśli ktoś spędza na polu mniej czasu, powinien dodać do swojego planu także inną aktywność fizyczną. Specjaliści zalecają także rozgrzewkę przed grą i używanie kremu z filtrem przeciwsłonecznym.
Eksperci z Northwestern University twierdzą natomiast, że nawet osoby ze zwyrodnieniową chorobą stawów kolanowych nie tylko mogą korzystać z dobrodziejstw golfa, przy czym nie zaszkodzi im, jeśli po polu golfowym będą chodzić, a nie korzystać z wózka. Według niewielkiego badania z udziałem 15 ochotników, gra bez pomocy wózka nie powoduje znaczącego klinicznie nasilenia bólu, uszkodzenia chrząstki ani silniejszego stanu zapalnego.
– Osoby z chorobą zwyrodnieniową stawów kolanowych zwykle martwią się bólem i wybierają jazdę wózkiem. Jednak z pomocą zaawansowanej analizy biomarkerów we krwi, nasze badanie pokazało, że osoby z osteoartrozą kolan nie muszą przejmować się nasileniem choroby z powodu chodzenia po polu golfowym. W rzeczywistości daje ono najwięcej korzyści – wyjaśnia kierujący badaniem prof. Prakash Jayabalan.
Nawet jeśli ktoś jednak nie skorzysta z tej rady (bo np. nie chcą dawać wiary badaniu, w którym wzięła udział mała liczba uczestników), i tak zyska na grze. Badanie pokazało bowiem, że nawet przy jeżdżeniu po polu wózkiem, golf nadal przynosi zdrowotne zyski, choć mniejsze.
– Podsumowując, można powiedzieć, że chodzenie po polu jest dużo lepsze niż używanie wózka, jednak nawet to jest lepsze niż brak ćwiczeń – podkreśla prof. Jayabalan.
Golf: uwaga na kręgosłup
Jak każdy sport, golf niesie jednak ryzyko kontuzji, choć jest ono stosunkowo niskie. Naukowcy z Barrow Neurological Institute przestrzegają przed uszkodzeniami kręgosłupa, zwracając uwagę, że kontuzje dotyczące pleców stanowią 55 proc. wszystkich urazów u zawodowych graczy i 35 proc. u amatorów. Zauważyli przy tym, że w dzisiejszych czasach zawodowcy miewają problemy w młodszym wieku niż kiedyś.
Naukowcy podejrzewają, że w dużej mierze to wina zmienionej techniki uderzania w piłeczkę. Powstaje wtedy asymetryczna siła, która m.in. może doprowadzić do uszkodzenia krążków międzykręgowych, popularnie zwanych dyskami. Taki stan, przez badaczy nazwany dyskopatią powstającą w wyniku powtarzalnych urazów (ang. repetitive traumatic discopathy – RTD) miał dotknąć Tigera Woodsa, powodując lata zmagań z bólem.
– Uważamy, że doświadczenie Tigera Woodsa z chorobą kręgosłupa pokazuje realny i niedoceniany problem dotyczący dzisiejszych golfistów. Dyskopatia powstająca w wyniku powtarzalnych urazów jest wynikiem lat narażenia na powodujące degenerację tkanek uderzenia i naprężenia. Prowadzi ona do wczesnego uszkodzenia, niestabilności i bólu. Mamy nadzieję, że lekarze, a w szczególności chirurdzy będą potrafili w odpowiedni sposób zdiagnozować i leczyć golfistów z RTD – ostrzega współautor badania dr Corey T. Walker.
Warto przy tym pamiętać, że Tiger Woods trenował nawet po 13 godzin dziennie, czyli liczbę godzin, którą przeciętny golfista amator nie jest w stanie spędzić na grze nawet i w ciągu miesiąca.
Tymczasem medycy, przynajmniej zza oceanu, sami chętnie grywają w golfa, jak wykazali naukowcy z Harvard Medical School. Według ich analiz w USA gra co najmniej 4 proc. lekarzy. Najwięcej czasu z kijem i piłeczką spędzają przy tym starsi mężczyźni, a jeśli chodzi o specjalności, to przodują chirurdzy.
Jeśli ktoś zamierza zaangażować się w golf, podobnie jak i przy innych dyscyplinach sportowych, nie zrobić błędu, jeśli przed rozpoczęciem przygody ze sportem zasięgnie porady lekarza; nawet jeśli chodzi o golf.
Źródło: www.zdrowie.pap.pl
Dodaj komentarz