Ksiądz kulturysta, czyli Artur Kaproń, to 42-letni proboszcz z Osiecznicy na Śląsku. W wolnym czasie zrzuca sutannę i trenuje na siłowni. Na ostatnich Mistrzostwach Polski Juniorów i Weteranów w Kulturystyce i Fitness zajął czwarte miejsce, czym pochwalił się w mediach społecznościowych. Za upublicznienie materiałów konkursu dostał ostrzeżenie od biskupa.
Artur Kaproń ćwiczy na siłowni od 16. roku życia. Startuje w zawodach kulturystycznych, a w wolnych chwilach jest trenerem osobistym.
Najpierw trafił na czołówki serwisów informacyjnych z powodu swojego nietypowego hobby, a teraz jest na celowniku kurii. Powód? Krzewienie tężyzny fizycznej i start w zawodach kulturystycznych. Ktoś w kurii stwierdził, że to nie uchodzi, by osoba duchowna wychodziła na scenę w samych slipkach i prezentowała muskularne ciało. Na zakończonych 8 października Mistrzostwach Polski Juniorów i Weteranów w Kulturystyce i Fitness zajął mocne czwarte miejsce, czym pochwalił się – m.in. w postaci nagrania video – w mediach społecznościowych.
“Zrozumiałem swój błąd polegający na tym, że udziałem w Mistrzostwach Polski Juniorów i Weteranów w Kulturystyce i Fitness z Mrozach oraz upublicznieniem tego w mediach wywołałem zgorszenie wiernych, za c przepraszam i proszę o wybaczenie” – napisał w oświadczeniu ksiądz kulturysta. Przy okazji poinformował, że otrzymał kanoniczne upomnienie od biskupa legnickiego Zbigniewa Kernikowskiego, jednocześnie sprostował informację, jakoby miał zgodę od biskupa na start w zawodach.
Podobno ksiądz dalej może ćwiczyć kulturystykę i nie zakazano mu przygotowań do kolejnych zawodów.
Ks. Kaproń prowadzi na Facebooku fanpage “Trener Artur”. Ze strony usunięte zostało nagranie z zawodów.
Dokonania Kapronia skomentowała na Facebooku również znana blogerka modowa, Dorota Wróblewska, która krytycznie odniosła się do zdjęć roznegliżowanego księdza. Zdaniem blogerki, “mamy taki kult ciała, że nawet ksiądz nie wytrzymał i chwali się swoimi bicepsami”. Dalej krytykuje księdza Kapronia, pisząc, że z niebywałą starannością prowadzi swoje profile, i że dla niej “publikacje zdjęć w slipkach i zalotnych pozycjach jest słabe i świadczy o samouwielbieniu”. “Pozycje jak oferta matrymonialna i tyle w tym temacie”, podsumowuje Wróblewska.
Czego jednak nie wolno księdzu, to wolno innemu kulturyście – a konkretnie Pawłowi Ladziakowi. W tym przypadku kult ciała Wróblewskiej nie przeszkadza, bo udostępniła zdjęcia Polaka wraz z komentarzem “świetne zdjęcia!”.
Fot. Facebook/Trener Artur
Czepili się człowieka a on nic nikomu złego nie robi. Robi to co kocha i tyle… Eh. Ja sam trenuję pod kątem zawodów kulturystycznych i nie wyobrażam sobie że nagle miałbym przestac bo komus się to nie podoba…