Stres czy silne przeżycia, czasem powodujące coś, co nazywamy zespołem złamanego serca, mogą pozostawić fizyczne blizny i zaburzać pracę serca nawet do czterech miesięcy. Tak przynajmniej twierdzi zespół uczonych z Uniwersytetu w Aberdeen.
W badaniu finansowanym przez Brytyjską Fundację na rzecz Serca (BHF) naukowcy przez cztery miesiące śledzili stan zdrowia 52 pacjentów w wieku 28-87 lat, którzy cierpieli z powodu zespołu takotsubo, czyli kardiomiopatii indukowanej przez stres. To wciąż mało znana dolegliwość, która po raz pierwszy została opisana przez Hikaru Sato w Japonii w 1990 r. Takotsubo oznacza naczynie z wąską szyjką i szerokim dnem służące do łowienia ośmiornic, które ma niepowtarzalny kształt podobny do „złamanej” lewej komory serca.
Opisywany jest jako ostry zespół sercowy imitujący zawał serca, charakteryzujący się objawami niedokrwiennymi serca, uniesieniem odcinka ST w elektrokardiogramie i podwyższeniem poziomu markerów choroby serca.
W Wielkiej Brytanii ok. 3 tys. osób rocznie zapada na tę rzadką jednostkę chorobową. Stres – często związany z nagłą śmiercią ukochanej osoby – jest identyfikowany w blisko 70 proc. przypadków zachorowań na zespół takotsubo.
Uczeni z Aberdeen wykorzystali badania USG i rezonans magnetyczny, aby sprawdzić, jak funkcjonują serca pacjentów po takim incydencie.
“Nasze badania dowodzą, że u niektórych pacjentów z zespołem takotsubo różne aspekty funkcji serca są zaburzone nawet do czterech miesięcy po traumatycznym incydencie” – mówi cytowany przez Gazetę Wyborczą prof. Metin Avkiran, dyrektor medyczny BHF.
Serca tych pacjentów noszą też wyraźne ślady bliznowacenia, co wskazuje, że pełne odzyskanie zdrowia i sprawności może potrwać dłużej, niż do tej pory sądzono.
Na szczęście, jak wynika z publikacji autorstwa brytyjskich uczonych, która ukazała się w „American Journal of Echocardiography”, w większości przypadków lewa komora serca powraca jednak do normy w ciągu kilku dni, tygodni lub miesięcy.
Więcej: www.wyborcza.pl
Dodaj komentarz