Dlaczego wszyscy myślą o sobie, a tylko ja myślę o mnie? – brzmi pewne humorystyczne zapytanie. Badania z obszaru biologii doświadczalnej wyraźnie pokazują, że mózg przetwarza informacje o nas samych w pierwszej kolejności, dążąc do najbardziej pozytywnej oceny własnego ja. Dopiero z perspektywy czasu potrafimy na siebie spojrzeć z dystansem.
Nasz mózg inaczej postrzega nas w chwili obecnej i nas z przeszłości – sugerują wyniki badań Ilony Kotlewskiej z Instytutu Biologii Doświadczalnej PAN. Kiedy myślimy o sobie z przeszłości, mózg “postrzega” nas tak samo, jak przyjaciół czy rodzinę.
– Naszą uwagę automatycznie przykuwa wszystko, co dotyczy nas w danym momencie, ponieważ pomaga w monitorowaniu otoczenia – tłumaczy w rozmowie z PAP Ilona Kotlewska, doktorantka Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN.
Jak dodaje, informacje o nas samych przetwarzane są w mózgu w pierwszej kolejności – zresztą do własnych doświadczeń i przekonań automatycznie odnosimy też większość otrzymywanych z otoczenia bodźców. Innymi słowy, szczególną uwagę naszego mózgu przyciągają wszystkie elementy otoczenia związane z własną osobą.
Proces tworzenia wspomnień jest jednak nieubłagany: już po kilku dniach, ze wszystkich bodźców, które w danym momencie do nas docierają, jesteśmy w stanie przypomnieć sobie tylko kilka dla nas najistotniejszych.
– Jest to zupełnie naturalne: kasujemy wspomnienia, które nie są ważne. Zostawiamy z kolei te najważniejsze, które stanowią podstawę ciągłości naszego “ja”, poczucia własnej osoby – mówi Kotlewska.
Właśnie tym, w jaki sposób mózg przetwarza informacje z nami związane i jakie mechanizmy odpowiadają za tworzenie spójnego obrazu własnej osoby, zajmuje się w swojej pracy naukowej Ilona Kotlewska. Okazuje się jednak, że preferencja względem nas samych dotyczy jedynie naszej osoby w danej chwili. Wyniki badań przeprowadzonych przez rozmówczynię PAP sugerują, że kiedy myślimy o sobie w przeszłości, mózg “postrzega” nas tak samo, jak przyjaciół czy rodzinę.
Można to było zaobserwować w jednym z badań przeprowadzonych przez Kotlewską. Uczestnikom badania pokazywano przymiotniki opisujące cechy charakteru – zarówno pozytywne, jak i negatywne. Następnie mieli oni ocenić, czy dany przymiotnik opisać może: ich samych w danym momencie, ich w przeszłości, bliską im osobę lub określonego celebrytę. Nie było zaskakujące, że najprzychylniej oceniano własną osobę w danym momencie.
– Kiedy oceniamy siebie w teraźniejszości, mamy do czynienia z procesem określanym jako “egotyzm atrybucyjny” – jest to tendencja do jak najbardziej pozytywnej oceny samego siebie – tłumaczy rozmówczyni PAP. – Gdy jednak mowa o nas z przeszłości, wykazujemy względem własnej osoby większy dystans – dodaje.
Dystans ten dostrzec można było w zastosowanym w badaniu zapisie EEG: gdy uczestnik musiał ocenić siebie z przeszłości, jego mózg reagował podobnie jak wtedy, gdy oceniał bliską osobę.
– Oznacza to, że aktywowały się te same obwody neuronalne – bądź obwody do nich bardzo zbliżone. Można więc powiedzieć, że kiedy spoglądamy na siebie z przeszłości, dostrzegamy bardzo bliską nam osobę – jednak to nie jesteśmy już do końca my – mówi Kotlewska.
– “Ja w przeszłości” to ktoś dla mnie bliski, ale nie identyfikuję się już z nim w 100 proc., ponieważ nie mam o tej osobie tak dużo danych jak o sobie w tym momencie – szlaki neuronalne się po prostu zacierają – stwierdza badaczka.
Czym dokładnie są te szczegółowe dane o sobie? Jak tłumaczy Kotlewska, w każdym momencie przetwarzamy ogromne ilości danych związanych z naszą osobą. Przykładowo, rozmawiając przez telefon w pracy, nie skupiamy się tylko i wyłącznie na tej rozmowie. Możemy równocześnie irytować się niewygodnym krzesłem, stresować zbliżającą się rozmową z szefem, słyszeć zamieszanie w biurze, spostrzegać, że współpracownik próbuje przyciągnąć naszą uwagę oraz cieszyć się na wieczorne wyjście do kina. Jednak wspominając tę rozmowę po kilku dniach, nie będziemy już większości z tych rzeczy pamiętać.
Podobne wyniki polska badaczka otrzymała w innym eksperymencie: brały w nim udział kobiety, które zmieniły nazwisko po zamążpójściu. Każda z nich była już kilka lat po ślubie i każda zdążyła już się do swojego nowego nazwiska przyzwyczaić. Jak się okazało, wiązało się to z mentalnym “odseparowaniem” od siebie w przeszłości: kiedy uczestniczkom badania pokazywano ich stare nazwisko, ich mózgi reagowały tak samo, jak na widok nazwiska bliskiej osoby.
W tym samym badaniu okazało się jednak, że czynnikiem pomagającym naszemu mózgowi w łączeniu “nas z przeszłości” z “nami w teraźniejszości” mogą być zmiany zachodzące w naszym wyglądzie. O ile bowiem znaleziono wyraźne różnice w przetwarzaniu informacji dotyczących nazwiska, analogicznych różnic nie odnotowano, kiedy pokazywano uczestnikom badania ich stare zdjęcia.
– O ile zmiana nazwiska następuje jednokrotnie, to zmiany wyglądu fizycznego trwają ciągle, z powodu procesu starzenia się i innych czynników – tłumaczy Kotlewska. – Tak więc informacje dotyczące fizycznych aspektów naszej świadomości są nieustannie uzupełniane – podsumowuje.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz